Witam !
Nie chciałbym aby ten wpis był traktowany jako reklama za lub przeciw ( cytując w mikro skali bolka z belwederu ) opiszę tutaj działanie pewnego urządzenia jakie dostałem od śp. MP za działalność społeczną.
Było to dobrych kilka lat temu, gdy jeszcze mieszkałem we Włocławku, wybrałem się na spacer z naszą kocicą, a że to było lato, więc na krótko ( sponie i koszula ) Kocica przegoniła mnie po okolicy ( skoszonych trawnikach ) i gdy wróciliśmy do domu, na mojej skórze pojawiły się jakieś zaczerwienienia, tak ( wybaczcie słownictwo ) wkurwiające że zacząłem się drapać prawie do krwi, żadne maści nie pomagały, a kolejka do konowała była długa jak trasa na księżyc.
Po kilku dniach od złapania tajemniczej wysypki, dostałem przesyłkę od MP , zawierała ona bio-rezonator wraz z instrukcją obsługi, nie mając wyjścia, jeszcze tego samego dnia zacząłem go używać, robiłem trzy sesje dziennie, już pod koniec pierwszego dnia zauważyłem że ogólna wysypka jakby mniej boli ( już się nie czochrałem jak małpiszon ) , po tygodniu wszelkie rozdrapane rany się zagoiły, skóra miała już normalny wygląd i to dziwne uczulenie znikło tak szybko jak się pojawiło.
Ktoś powie przypadek, siła auto sugestii czy inny bajer, nie wiem, nie wnikam, jednak kolejny test zrobiła na sobie moja Królowa ( Marylka ) , od dziecka miała problemy z dziąsłami, przynajmniej raz do roku jej ropiały, jakoś konowały też nie mogły pomóc, z bardzo sceptycznym podejściem zaczęła używać bio-rezonatora przez cały miesiąc, po trzy sesje dziennie.
Od tego czasu dolegliwość znikła jak ręką odjął. Urządzenie testowałem jeszcze później na znajomych z pewnymi chorobami, chyba pomogło, bo sami kupili podobne i do dziś używają.
Bio-rezonator to moja ostatnia linia obrony, tam gdzie konowały ( zwani dla niepoznaki lekarzami rodzinnymi ) kapitulują . . .
Nie chciałbym aby ten wpis był traktowany jako reklama za lub przeciw ( cytując w mikro skali bolka z belwederu ) opiszę tutaj działanie pewnego urządzenia jakie dostałem od śp. MP za działalność społeczną.
Było to dobrych kilka lat temu, gdy jeszcze mieszkałem we Włocławku, wybrałem się na spacer z naszą kocicą, a że to było lato, więc na krótko ( sponie i koszula ) Kocica przegoniła mnie po okolicy ( skoszonych trawnikach ) i gdy wróciliśmy do domu, na mojej skórze pojawiły się jakieś zaczerwienienia, tak ( wybaczcie słownictwo ) wkurwiające że zacząłem się drapać prawie do krwi, żadne maści nie pomagały, a kolejka do konowała była długa jak trasa na księżyc.
Po kilku dniach od złapania tajemniczej wysypki, dostałem przesyłkę od MP , zawierała ona bio-rezonator wraz z instrukcją obsługi, nie mając wyjścia, jeszcze tego samego dnia zacząłem go używać, robiłem trzy sesje dziennie, już pod koniec pierwszego dnia zauważyłem że ogólna wysypka jakby mniej boli ( już się nie czochrałem jak małpiszon ) , po tygodniu wszelkie rozdrapane rany się zagoiły, skóra miała już normalny wygląd i to dziwne uczulenie znikło tak szybko jak się pojawiło.
Ktoś powie przypadek, siła auto sugestii czy inny bajer, nie wiem, nie wnikam, jednak kolejny test zrobiła na sobie moja Królowa ( Marylka ) , od dziecka miała problemy z dziąsłami, przynajmniej raz do roku jej ropiały, jakoś konowały też nie mogły pomóc, z bardzo sceptycznym podejściem zaczęła używać bio-rezonatora przez cały miesiąc, po trzy sesje dziennie.
Od tego czasu dolegliwość znikła jak ręką odjął. Urządzenie testowałem jeszcze później na znajomych z pewnymi chorobami, chyba pomogło, bo sami kupili podobne i do dziś używają.
Bio-rezonator to moja ostatnia linia obrony, tam gdzie konowały ( zwani dla niepoznaki lekarzami rodzinnymi ) kapitulują . . .