@Rekkimaru
U mnie tak samo. Niby to tylko laptop - zwyczajny HP G62, który nie powinien mieć mimo wszystko problemów z emulacją czegokolwiek, co jest emulowalne, ale jednak dźwięk w EXEkach z TC momentami płata niezłe figle. Ten cały "pastelowy" filtr sprawdza się w niektórych grach z konsol 16-bitowych czy niektórych z GBA, czasem zdarza się, że niektóre gry z NESa (czyli Pegasusa) wyglądają nieco lepiej, ale do Amigi ewidentnie to nie pasuje.
Jak dla mnie te gry mają swój urok m.in. ze względu właśnie na pikselozę, którą prezentują. To ona potrafi nadać ten specyficzny klimat, który przyciąga rzeszę ludzi. Kiedy pierwszy raz odpaliłem Mortal Kombat 2 i zobaczyłem, że postaci niemal zlewają mi się z tłem, kląłem jak głupi. Pastelowe kolory są miękkie, piksele - twarde, często nawet ciężkie. Takie pamiętam gry z Amigi i takie chcę pamiętać do końca mojego życia.
Technika niby sunie do przodu. Niewielkim kosztem można uzyskać to, co kiedyś wymagało pewnych poświęceń. Do dziś Amiga 600 z 1MB pamięci, którą odziedziczyłem od mojego wujka jakieś 10 lat temu działa i ma się dobrze. Gdzieś w piwnicy trzymam nadal kopie przeróżnych gier. Moimi osobistymi faworytami były:
Gobliins 2 (jedyna część w jaką miałem okazję zagrać),
Frontier (3D, duże pole do popisu, rozległy świat, wolność wyboru, genialne intro, cud, miód, orzeszki),
Cloud Kingdom (na lewą nóżkę, na wolną chwilę, dla relaksu),
Campaign 2 (gra wojenna, do dzisiaj jej nie ogarnąłem, jedyny chyba oryginał z instrukcją w mojej kolekcji),
Cannon Fodder (w międzyczasie muśnięta część druga),
Mortal Kombat 2 (ach),
Syndicate (choć pamiętam jak przez mgłę),
Elfmania (odmiana do Mortala, całkiem miło się grało),
wiele, wiele innych, których (niestety

) nie pamiętam...