Powiem szczerze, ze rzadko mi się zdarza abym odliczał dni a później godziny i minuty do premiery gry. Niestety, ale w przypadku tej gry tak było. Zapytacie dlaczego „niestety”. Ponieważ przez pierwsze kilkanaście minut gry chciałem ją nad zwyczajnie w świecie usunąć z dysku. Nie zgadzało się to z moimi odczuciami jakie miałem podczas ogladamnia krótkich trailler'ów. W starciu z realną rzeczywistością niemalże mityczna potęga marki Call of Duty zgasła niczym płomień świeczki przy najmniejszym podmuchu wiatru.
Grałem we wszystkie części tej serii pod pecetem i tą odsłonę wraz z Call of Duty 2 będę wspominał najgorzej. Zdaje sobie sprawę, że pisząc te słowa jestem w tym momencie w mniejszości, ponieważ większość napalonych nastolatków z wypiekami na twarzy najchętniej by mnie za te słowa posłała na tamten świat za wygadywanie takich herezji. W sumie czym jestem starszy tym więcej od gier wymagam. Ale coraz bardziej widzę, czy mam wrażenie że twórcy zatrzymali się jakby na pewnym etapie rozwoju w tworzeniu swoich gier i nie chcą pójść do przodu. Fakt, ze taki produkt jak Call of Duty a może większość gier z tego gatunki raczej nastawiona jest na graczy kilku nastoletnich, więc taki pryk jak ja nie powinien nawet zabierać się za takie gry. Mimo tego jednak miałem nadzieje, ze może poczuję podobne emocje, jak za czasów kiedy po raz pierwszy zaczynałem przygodę z serią Call of Duty. Jednak moje oczekiwania bardzo szybko zweryfikowała brutalna rzeczywistość:). Grając czułem się jakbym oglądał na arenie napakowanego sterydami zawodnikami z NRD. Fabuła, której meandry odkrywamy wraz z dalszymi postępami w naszej rozgrywce jest istotnym elementem gry, która niewątpliwie wyróżnia się na pierwszym planie w owej produkcji. Jak na skostniały rynek FPS jest wystarczająco dobra i pozytywnie wpływa na odbiór gry. Lecz kiedy zaczęła się właściwa rozgrywka i dostałem do reki gnata to czar pryskał niemalże jak mydlana bańka za sprawą poronionych momentami pomysłów twórców.
Przykładem może być misja w kopalni w Workucie, gdzie dostajemy dostęp do magazynu z bronią w której znajduje się minigun. Może miało by to większy sens gdyby to były lata 80 czy 90 ubiegłego wieku. Kiedy bierzemy do ręki owe narzędzie zniszczenia i śmierci wtedy nieodzownie przez cały ten czas towarzyszy mi (nam?) poczucie ze gdzieś to już widziałem. No tak nie trzeba się długo zastanawiać przecież było to w grze Crysis i w jej następnej części i będzie prawdopodobnie w tej która będzie miała premierę już niedługo. Jednak nie to jest najgorsze ale to, że kiedy z niego strzelamy to wszystko co zostaje nawet lekko trafione eksploduje nierzadko kilkanaście metrów ponad ziemię. Jakbym widział amerykańskie filmy akcji klasy C, gdzie zostały użyte tanie sztuczki pirotechniczne i to w chorym nadmiarze.
To samo może się tyczyć dziwnej wersji kałacha który posiada wbudowaną funkcje użycia miotacza płomieni i jest on zasilany tylko z małego pojemniczka podczepianego do broni. Jak dla mnie kompletna masakra. Takich bzdur jest więcej w grze. Weźmy dla odmiany misje w ruskim kosmodromie, gdzie mamy nie dopuścić do odpalenia rakiety. Nie długo po tym jak zjawiamy się, zostaje ogłoszony alarm informujący patrole uzbrojonych żołnierzy o naszej obecności. Ale kiedy zbliżamy się do pierwszych żołnierzy widzimy, ze mimo ogłoszenia tego alarmu nie robią sobie oni nic z tego i stoją odwróceni do nas plecami w dodatku tego z opuszczonymi karabinami. Dzięki temu nie musimy się nawet skradać żeby ich załatwić, ponieważ w rękach dzierżymy równie fantastyczną broń co w Workucie - nowocześnie wyglądający pistolet maszynowy, którego prototyp pewnie został opracowany w owianej tajemnicą Strefie 51:). Nieźle co, kolejny tani chwyt dla masy bezkrytycznych graczy?
Zestrzelenie radzieckiej rakiety też wydaje mi się co najmniej dziwne i podejrzane. Ponieważ robimy to za pomocą ręcznej wyrzutni rakiet która pojawia się w miejscu w którym jeszcze przed chwilą jej nie było. Wyrzutnia nadzwyczaj w świecie się po prostu respawnuje przed naszymi oczami. Bardzo ciekawy zabieg ,kiedy twórcom nadzwyczajnie w świecie nie chce się wysilać. No tak ale przecież w FPS’ach najważniejsza jest grafika i szybka akcja więc nikt nie zauważa takich „wpadek” programistów jedynie taki malkontent jak ja śmie się czepiać i znieważać niepodważalną markę.
Równie "ciekawie" wygląda sprawa z misją, kiedy siadamy za sterami radzieckiego śmigłowca Mi 24 a raczej jego prototypu, który tak naprawdę w grze ma prawdopodobnie swój debiut o dobre dziesięć lat za wcześnie niż w rzeczywistości.
Przyznam szczerze ze latanie wychodziło mi dosyć kiepsko i wiele razy na swojej drodze napotykałem górę bądź drzewo mimo to mój śmigłowiec nie eksplodował. Jedynie kiedy ciężar ołowiu jakim zostałem nafaszerowany przekraczał udźwig śmigłowca wtedy kończyło się to dla mnie źle. W tym wypadku takie zachowanie śmigłowca ma dla mnie jednak swoje plusy, gdyż nie musimy się zbytnio wysilać aby skupić się na jednoczesnym sterowaniu i strzelaniu. W sumie takie ułatwienie dla leniwych graczy, którym nie chce się poświęcać zbytnio czasu dla opanowania trudnej sztuki pilotowania śmigłowca w równie wymagających grach jak Call of Duty.
Może już dość obnażania wad niekwestionowanego króla strzelanek roku 2010, gdyż fani dokonają w końcu cyber ataku na mnie. Zdaje sobie sprawę, że Call of Duty nigdy nie było grą z namiastką taktyki i realizmu jak choćby leciwa już „Operation flashpoint”, lecz w poprzednich częściach takich bzdur jak w tej nie uświadczyłem. Oczywiście wszystkie moje spostrzeżenia tyczą się tylko trybu fabularnego.
Tryb Multi to już inna bajka, w której twórcy uraczyli nas „ponoć” wieloma ciekawymi pomysłami, których nie dane mi było jeszcze zakosztować.
Tak samo, jak w „Call of Duty: World at War” I tutaj mamy do czynienia z trybem zombie: single jak i multi gdzie twórcy dali upust swojemu poczuciu humoru i mamy możliwość zagrania np. Johnem Kennedy’m czy Fidelem Castro. Ten tryb rozgrywki jest bardzo zabawny, gdyż kiedy gramy na przykład Kennedy’m przeciwko zombiakom, możemy usłyszeć dosyć zabawne i przewrotne teksty z ust prezydenta. Szkoda, że tak samo dobrze nie wypadł tryb fabularny a może te wszystkie pomysły w trybie single to po prostu taka ironia ze strony autorów, której nie zrozumiałem?
Tak naprawdę tryb Multi w tej grze to nic innego jak druga gra w jednej grze i te dwa tryby należało by poddać osobnej ocenie i recenzji, której nie uczynię z prostego powodu, ponieważ nie jestem fanem multi. Graczy lubiących tryb fabularny mam wrażenie że z roku na rok jest coraz mniej. Być może dlatego twórcy coraz mniej uwagi poświęcają rozgrywce jednoosobowej, gdyż to nie ona zapewnia dłuższą grywalność czy długowieczność gry (czytaj zysk).
Tips n tricks w sumie na pewno znany maniakom tej serii, ale może ktoś go nie zna więc o nim napiszę. Kiedy siedzimy na fotelu w pokoju przesłuchań to kiedy przytrzymamy dłużej klawisz „spacji” postać wstaje z fotela. Kiedy podejdziemy do jednego z komputerów to możemy wpisać „DOA Unlock”- bardzo ciekawy efekt, który zapewni nowych i równie ciekawych przeżyć na wiele następnych chwil a może i godzin.
. Równie ciekawe efekty dają inne kody: „3ARC INTEL”, „3ARC Unlock”i „Zork” do sprawdzenia których chyba nie muszę zapraszać. Przykładowo na stronie:
http://www.gamerfuzion.com/blogs/call-o ... s3-pc-wii/ więcej kodów najnowszego do Call of Duty.
Mam nadzieje, ze swoją recenzją nie zraziłem was do tej gry, ale musiałem sobie trochę ponarzekać bo przecież Polak najlepiej potrafi to robić
.
Oczywiście serdecznie zachęcam do dyskusji nie tylko tych co grali, ale także tych co nie grali. Ponoć żyjemy w wolnym kraju więc każdy ma....
Grałem we wszystkie części tej serii pod pecetem i tą odsłonę wraz z Call of Duty 2 będę wspominał najgorzej. Zdaje sobie sprawę, że pisząc te słowa jestem w tym momencie w mniejszości, ponieważ większość napalonych nastolatków z wypiekami na twarzy najchętniej by mnie za te słowa posłała na tamten świat za wygadywanie takich herezji. W sumie czym jestem starszy tym więcej od gier wymagam. Ale coraz bardziej widzę, czy mam wrażenie że twórcy zatrzymali się jakby na pewnym etapie rozwoju w tworzeniu swoich gier i nie chcą pójść do przodu. Fakt, ze taki produkt jak Call of Duty a może większość gier z tego gatunki raczej nastawiona jest na graczy kilku nastoletnich, więc taki pryk jak ja nie powinien nawet zabierać się za takie gry. Mimo tego jednak miałem nadzieje, ze może poczuję podobne emocje, jak za czasów kiedy po raz pierwszy zaczynałem przygodę z serią Call of Duty. Jednak moje oczekiwania bardzo szybko zweryfikowała brutalna rzeczywistość:). Grając czułem się jakbym oglądał na arenie napakowanego sterydami zawodnikami z NRD. Fabuła, której meandry odkrywamy wraz z dalszymi postępami w naszej rozgrywce jest istotnym elementem gry, która niewątpliwie wyróżnia się na pierwszym planie w owej produkcji. Jak na skostniały rynek FPS jest wystarczająco dobra i pozytywnie wpływa na odbiór gry. Lecz kiedy zaczęła się właściwa rozgrywka i dostałem do reki gnata to czar pryskał niemalże jak mydlana bańka za sprawą poronionych momentami pomysłów twórców.
Przykładem może być misja w kopalni w Workucie, gdzie dostajemy dostęp do magazynu z bronią w której znajduje się minigun. Może miało by to większy sens gdyby to były lata 80 czy 90 ubiegłego wieku. Kiedy bierzemy do ręki owe narzędzie zniszczenia i śmierci wtedy nieodzownie przez cały ten czas towarzyszy mi (nam?) poczucie ze gdzieś to już widziałem. No tak nie trzeba się długo zastanawiać przecież było to w grze Crysis i w jej następnej części i będzie prawdopodobnie w tej która będzie miała premierę już niedługo. Jednak nie to jest najgorsze ale to, że kiedy z niego strzelamy to wszystko co zostaje nawet lekko trafione eksploduje nierzadko kilkanaście metrów ponad ziemię. Jakbym widział amerykańskie filmy akcji klasy C, gdzie zostały użyte tanie sztuczki pirotechniczne i to w chorym nadmiarze.
To samo może się tyczyć dziwnej wersji kałacha który posiada wbudowaną funkcje użycia miotacza płomieni i jest on zasilany tylko z małego pojemniczka podczepianego do broni. Jak dla mnie kompletna masakra. Takich bzdur jest więcej w grze. Weźmy dla odmiany misje w ruskim kosmodromie, gdzie mamy nie dopuścić do odpalenia rakiety. Nie długo po tym jak zjawiamy się, zostaje ogłoszony alarm informujący patrole uzbrojonych żołnierzy o naszej obecności. Ale kiedy zbliżamy się do pierwszych żołnierzy widzimy, ze mimo ogłoszenia tego alarmu nie robią sobie oni nic z tego i stoją odwróceni do nas plecami w dodatku tego z opuszczonymi karabinami. Dzięki temu nie musimy się nawet skradać żeby ich załatwić, ponieważ w rękach dzierżymy równie fantastyczną broń co w Workucie - nowocześnie wyglądający pistolet maszynowy, którego prototyp pewnie został opracowany w owianej tajemnicą Strefie 51:). Nieźle co, kolejny tani chwyt dla masy bezkrytycznych graczy?
Zestrzelenie radzieckiej rakiety też wydaje mi się co najmniej dziwne i podejrzane. Ponieważ robimy to za pomocą ręcznej wyrzutni rakiet która pojawia się w miejscu w którym jeszcze przed chwilą jej nie było. Wyrzutnia nadzwyczaj w świecie się po prostu respawnuje przed naszymi oczami. Bardzo ciekawy zabieg ,kiedy twórcom nadzwyczajnie w świecie nie chce się wysilać. No tak ale przecież w FPS’ach najważniejsza jest grafika i szybka akcja więc nikt nie zauważa takich „wpadek” programistów jedynie taki malkontent jak ja śmie się czepiać i znieważać niepodważalną markę.
Równie "ciekawie" wygląda sprawa z misją, kiedy siadamy za sterami radzieckiego śmigłowca Mi 24 a raczej jego prototypu, który tak naprawdę w grze ma prawdopodobnie swój debiut o dobre dziesięć lat za wcześnie niż w rzeczywistości.
Przyznam szczerze ze latanie wychodziło mi dosyć kiepsko i wiele razy na swojej drodze napotykałem górę bądź drzewo mimo to mój śmigłowiec nie eksplodował. Jedynie kiedy ciężar ołowiu jakim zostałem nafaszerowany przekraczał udźwig śmigłowca wtedy kończyło się to dla mnie źle. W tym wypadku takie zachowanie śmigłowca ma dla mnie jednak swoje plusy, gdyż nie musimy się zbytnio wysilać aby skupić się na jednoczesnym sterowaniu i strzelaniu. W sumie takie ułatwienie dla leniwych graczy, którym nie chce się poświęcać zbytnio czasu dla opanowania trudnej sztuki pilotowania śmigłowca w równie wymagających grach jak Call of Duty.
Może już dość obnażania wad niekwestionowanego króla strzelanek roku 2010, gdyż fani dokonają w końcu cyber ataku na mnie. Zdaje sobie sprawę, że Call of Duty nigdy nie było grą z namiastką taktyki i realizmu jak choćby leciwa już „Operation flashpoint”, lecz w poprzednich częściach takich bzdur jak w tej nie uświadczyłem. Oczywiście wszystkie moje spostrzeżenia tyczą się tylko trybu fabularnego.
Tryb Multi to już inna bajka, w której twórcy uraczyli nas „ponoć” wieloma ciekawymi pomysłami, których nie dane mi było jeszcze zakosztować.
Tak samo, jak w „Call of Duty: World at War” I tutaj mamy do czynienia z trybem zombie: single jak i multi gdzie twórcy dali upust swojemu poczuciu humoru i mamy możliwość zagrania np. Johnem Kennedy’m czy Fidelem Castro. Ten tryb rozgrywki jest bardzo zabawny, gdyż kiedy gramy na przykład Kennedy’m przeciwko zombiakom, możemy usłyszeć dosyć zabawne i przewrotne teksty z ust prezydenta. Szkoda, że tak samo dobrze nie wypadł tryb fabularny a może te wszystkie pomysły w trybie single to po prostu taka ironia ze strony autorów, której nie zrozumiałem?
Tak naprawdę tryb Multi w tej grze to nic innego jak druga gra w jednej grze i te dwa tryby należało by poddać osobnej ocenie i recenzji, której nie uczynię z prostego powodu, ponieważ nie jestem fanem multi. Graczy lubiących tryb fabularny mam wrażenie że z roku na rok jest coraz mniej. Być może dlatego twórcy coraz mniej uwagi poświęcają rozgrywce jednoosobowej, gdyż to nie ona zapewnia dłuższą grywalność czy długowieczność gry (czytaj zysk).
Tips n tricks w sumie na pewno znany maniakom tej serii, ale może ktoś go nie zna więc o nim napiszę. Kiedy siedzimy na fotelu w pokoju przesłuchań to kiedy przytrzymamy dłużej klawisz „spacji” postać wstaje z fotela. Kiedy podejdziemy do jednego z komputerów to możemy wpisać „DOA Unlock”- bardzo ciekawy efekt, który zapewni nowych i równie ciekawych przeżyć na wiele następnych chwil a może i godzin.

http://www.gamerfuzion.com/blogs/call-o ... s3-pc-wii/ więcej kodów najnowszego do Call of Duty.
Mam nadzieje, ze swoją recenzją nie zraziłem was do tej gry, ale musiałem sobie trochę ponarzekać bo przecież Polak najlepiej potrafi to robić

Oczywiście serdecznie zachęcam do dyskusji nie tylko tych co grali, ale także tych co nie grali. Ponoć żyjemy w wolnym kraju więc każdy ma....