Koleś, "recenzując" Wiedźmina, próbuje być zabawny, na luzie i w ogóle, co wcale mu nie wychodzi. Od razu czuć smród hamburgera - gościu kompletnie nie czuje klimatu i nie zna realiów (porównuje Geralta do X-Mana? Proooszę...), to tak samo, gdy my próbujemy wczuć się w klimaty stalkerowskie (ja tego w ogóle nie łykam i jako taki nie podejmę się próby mówienia/pisania o tym). Nawet nie obejrzałem do końca (5:29), bo koleś tak mnie zmęczył, że nie mogę. Przypomina mi się zarzut zachodnich "znawców" - Wiedźmin to zła gra, bo bohater nie może być elfem ani krasnoludem, a poza tym nie ma takich fajnych zbroi jak w WoW - ż.e.n.u.j.ą.c.e
