Król lew zwołał zebranie wszystkich zwierząt w królestwie i oznajmił, że z racji, ż to on jest królem, on ustala reguły gry i od dziś wprowadza zasadę, że już w ogóle nie będzie polować, za to inne zwierzęta mają mu przynosić jedzenie. Jak mu się nie spodoba, to jako karę przewiduje publiczne biczowanie ch*jem po pysku na forum. Publika zawrzała, no ale co zrobić.
Jako pierwszego wytypował wilka.
- Ty wilk jestem glodny idź coś skombinuj - rzecze.
Wilk pogłówkował trochę i wymyślił, że skoro on może zjeść sarenkę, to lew nie powinien narzekać. Przychodzi z sarenką, przynosi do lwa, a ten zadowolony do niego mówi:
- zajebiscie wilk, o to chodzi.
Po konsumpcji jednak stwierdził, że choć może i smaczne, to jeszcze coś by przekąsił. Takowym oznajmia dalej:
- Te lisisczka, weź idz coś podrzuć na ząb, bo jeszcze głodny jestem - mówi król lew.
Lisiczka dosyć mocno się zestresowała i myśli: - kurczę, słaba jestem ,nie dam rady upowolać sarenki, no nie ma szans... ale skoro ja jem bażanty, to może bażanta...
Po niedługim czasie przynosi wspaniałego bażanta, lew patrzy i mówi:
- Kurde lisiczka, zajebiście, to jest to

!
Skonsumował, ale czuję, że jeszcze mu czegoś brakuje w dopełnieniu królewskiej uczty, rzecze więc do zająca:
- Ty zając, skocz po coś, no nie wiem, deser jakiś, czy coś!
Zając stanął jak wryty... Myśli: o sarence zapomnij, bażant, bez szans... kurde, co ja zrobie... No, ale skoro przecież ja jem marchewki, to na deser powinno mu się nadać też przecież. Nazbierał pełną garść najwspanialszych marchewek i idzie z nimi do lwa.
Lew patrzy na niego i mów:
- Ty zając, co ty odpierdalasz z tymi marchewkami? Pojebało cię? Chodź tutaj i na kolana.
Zając klęczy przed lwem, tan go biczuje ch*jem po pysku i im mocniej to robi, tym zając głośniej się śmieje.
Lew patrzy na niego i mówi:
- Zając, ku***, ty jakiś po***rdolony jesteś? Ja cię biczuję ch*jem po pysku, a ty się śmiejesz? Co ty ku***?!
Na to zając:
-Te, lew... patrz, jeż niesie jablko!
ps:
źródło