Opiszę wam pewną sytuację, która zdarzyła mi się wczoraj.
Dotyczy ona tego osobnika:

Wabi sie Henio, ma już 3 lata i jest KOCUREM !
Ale wracając do sprawy. Siostra dała mi na przechowanie dwa miesięczne kociaczki. Przyniosła je w transporterze dla zwierzaków. A że Henia jak zwykle w domu nie było na noc, to się zgodziłem. Tylko obawiałem się że jak wróci to włączy mu się agresor - dodam że to bardzo przyjazny i łagodny kocurek - i jak wrócił z nocnego polowania pewnie na kocice - z początku nie zauważył, ale jak już wyczuł, to się zaczęło. Najpierw głośno miauczał, potem próbował jakby wyrwać drzwiczki z klatki, łapkami i żąbkami.
Jakoś z czasem udało się go ugłaskać, a że trzeba było dać pojeść młodziakom (musiały pić z butelki) no to syn i żona podzielili się kotkami.
Wtedy stało się coś czego się niespodziewałem. Henio doszedł do nich i.... Zaczął je obwąchiwać, i oblizywać w taki sposób w jaki normalnie zachowała by się matka... Nie gryzł, nie odrzucał, ot jakby wzorowy Tato ?
Tu pytanie: mielście takowe dziwne sytuacje z kotami ?