rafauen wrote:To jest tylko satyra, czarny humor rysunkowy, a ja wam opowiem prawdziwą historię. Był sobie młody człowiek, który mieszkał u mnie w bloku. Na początku 2007 roku kupił mieszkanie w okresie tzw. boomu, biorąc kredyt na 30 lat. Pewnie uległ presji naciągaczy co to pisali, że kto nie kupił mieszkania ten przegrał życie, że może być już tylko drożej i inne, jak się teraz po latach okazuje kłamstwa. Ponadto jego żona była w ciąży i pewnie życzliwi bankowcy doradzili mu żeby się spieszył, bo jak się urodzi dziecko to straci zdolność kredytową. Podobno miał dobrze płatną pracę, tyle że wiązała się ona z częstymi dłuższymi wyjazdami. Wszystko było super dopóki nie urodziła się mu córeczka i nie okazało się że jest chora. Nie chciał zostawić żony samej z chorym noworodkiem, więc zaczął brać urlopy i zwolnienia. Pracę szybko stracił i zrobił się problem. Nawet szybko znalazł nową i na miejscu, bez wyjazdów, ale zarabiał nawet nie połowę tego co wcześniej. Na życie im wystarczało ale o spłacie kredytu nie było już mowy. Chciał nawet zrezygnować z tego mieszkania, wrócić mieszkać do rodziców żony i poczekać na lepsze czasy, ale w banku się dowiedział że mieszkanie straciło na wartości, bardzo trudno będzie je sprzedać, ze niemałą różnicę i tak będzie musiał im oddać a do tego wszystkiego doliczą mu spory złodziejski haracz za zerwanie umowy, bo zgodził się na to podpisując umowę. Chłopak się załamał i pewnie wtedy zaczął układać swój plan. Otóż wykupił polisę na życie na kwotę pozwalającą na spłatę w całości tego nieszczęsnego kredytu i postanowił że się zabije, żeby żona i córeczka nie cierpiały za jego nietrafioną decyzję, dlatego że dał się w tak nikczemny sposób naciągnąć i oszukać. Mało tego odczekał półroczny okres w którym polisa nie mogła być wypłacona z powodu śmierci samobójczej, mimo że jego śmierć powinna zostać uznana za wypadek. Dopiero wtedy postanowił zrealizować plan do końca. Chciał być na 100% pewny że nie umrze na próżno. Dwa lata temu, też późną jesienią, pojechał w Tatry, w dodatku słowackie i tam rzucił się w przepaść. Media poinformowały tylko o śmierci polskiego turysty na szlaku w Słowacji, bo przecież nikt nie mógł wiedzieć że był to akt skrajnej bezsilności. Skąd o tym wszystkim wiem? Dowiedziałem się tego od mojej zawsze najlepiej poinformowanej sąsiadki, która zawsze o wszystkich wszystko wie. Jak to usłyszałem to mnie zamurowało. Minęło już tyle czasu a cały czas nie mogę o tym przestać myśleć i dlatego postanowiłem o tym napisać. Podziwiam tego chłopaka że miał w sobie tyle determinacji, honoru i odwagi, że zdobył się na taki czyn. Miał na zastanowienie ponad pół roku a mimo tego nie zmienił decyzji. Ciekawe co czuł gdy myślał o tym że nie zobaczy jak jego córeczka rośnie i zdrowieje, bo ostatecznie wyzdrowiała, że nie będzie z nią w jej najważniejszych chwilach. Poświęcił siebie żeby nie skazać najbliższych na nędzę i upokorzenie. Ciekaw też jestem, czy dumni z siebie są ci płatni szczekacze co pisali na przeróżnych forach o przegraniu życia. Ten chłopak, jak wielu innych, kupił mieszkanie i przegrał swoje życie. On nawet dosłownie. Być może nawet ten młody człowiek nie był pierwszą tragiczną ofiarą zmowy spekulantów i lichwiarzy mającej na celu finansowe zniewolenie młodych Polaków na długie lata, tyle że są to ciche tragedie i się o tym nie pisze. Jestem przekonany też że nie był też ostatnią z ofiar. I to jest naprawdę straszne.
Wybierz swój obóz w ankiecie