Dla mnie sprzęt retro to taki, którego się już nie produkuje oraz nie tworzy na niego gier i programów. Zatem PlayStation2 też można traktować jako retro. Po primo - ta konsola to dwie generacje w tył, z racji tego że obecna (X360/PS3) dogorywa, a na horyzoncie widać następną. Gier też już od dawna na PS2 nie tworzono.
Jeśli chodzi o posiadanie sprzętu - to myślę, że fajnie jest mieć coś takiego mimo wszystko. Może nie na zasadzie posiadania i kolekcjonowania wszystkiego jak leci. Oczywiście jeśli ktoś chce to raczej nikt mu nie zabroni. Jednak też nie wiązałbym sprzętu z samym graniem. Emulator się sprawdza jako tako. Nie każdy ma na tyle możliwości finansowych, żeby kupować stare komputery i konsole, że o składowaniu całej tej elektroniki nie wspomnę. Jednakże kwestia emulacji to dość poważna sprawa. Chodzi nie o sam emulator, ale o BIOS który jest objęty prawami jako takimi (jego zrzut w formie cyfrowej). W przypadku korzystania z emulatora i podania mu BIOSu, wersja itp. powinna być zgodna z tym, co mamy w
hardwareze. Przykładowo - korzystając z UAE i podając mu pod emulację A1200 z wersją Kickstart v3.1 rev 40.063 - to oryginalną Amigę 1200 z taką wersją ROMu powinniśmy posiadać fizycznie w domu i musi być ona naszą własnością. Jeśli mamy sam emulator i podajemy mu BIOS ściągnięty pierwszy z brzegu gdzieś z sieci = łamanie praw autorskich (wiadomo w jak czarnej dupie się znajdziemy, jeśli byłaby jakaś kontrola i by to wykryto).
Tak działa prawo i nic na to nie poradzicie.
Żeby wszystko było jak należy, trzeba się babrać w podłączanie sprzętu pod Pieca jakimiś kablami, do tego oprogramowanie i inne takie, tylko po to, żeby wykonać wersję cyfrową zawartości ROMu, żeby potem używać jej w emulatorze, wiadomo

Gry to osobna sprawa. Jak wspomnieli autorzy na filmie, abandonware jako tako nie istnieje w formie prawnej. Jeśli ktoś z czymś takim wyskoczy przed sądem w potencjalnej sprawie - przegrał z kretesem. W polskim prawie, są bowiem przewidziane terminy określające jakie oprogramowanie jest legalne do użycia a jakie nie. Półprzytomny prawnik po imprezie was z tym załatwi i nie trzeba do tego 5 lat studiów. Oczywiście, można pokusić się o interpretację, ale to tylko odwlecze nieuniknione. Kwestia nośników to inna rzecz. Osobiście mam gry amigowe na dyskietkach, są przechowywane w bardzo dobrych warunkach, ale mimo to - po prostu przestają działać. Z miesiąca na miesiąc coraz mniej z nich daje się uruchomić. Robi się oczywiście w miarę możliwości kopie, ale je też trzymać gdzieś trzeba, do tego koszta samego nośnika - który nie ukrywajmy - cenowo wysoko stoi jak na dzisiejsze czasy.
L.G. wrote:Moim zdaniem grasz na tym na co cię stać, ważne że czujesz klimat oldskulowy.
To jest moim zdaniem sedno sprawy. I tak powinno być
