Polski

Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamaga!

Lubisz sobie podyskutować? Jeśli tak to znalazłeś/aś odpowiednie miejsce.
Shoonay Kinect, Move czy Wii to co innego? :-E

Raczej powtórka sytuacji, ludzie grają na tym tylko dlatego bo dostali to razem z konsolą albo jakąś grą i że autentycznie ukazują się na to raz na jakiś czas gry bo producent nie chce zaliczyć faila więc ładuje kasę w promocję.

Ale promocja dobrego produktu nie czyni, zapytaj kogokolwiek kto musiał przechodzić Zeldę na Wii ile razy chciał choć na chwilę potrzymać normalnego pada bo detekcja ciachania mieczem nawalała. Nie wspominając o używaniu innych gadżetów.

Miłośników Move czy Kinecta nie ma nawet co pytać, w te ich "dzieła" które się ukazały grają tylko dzieci albo kompletne każułale dla których 30 minut skakania przed telewizorem to max na tydzień.

Podobno jeszcze amerykańskie grubasy też skaczą i próbują się odchudzić, lol, ale jakoś wątpię czy 5 minut dziennie coś im pomoże. :lol2:

Robienie pajacyków przed telewizorem zostawmy... pajacom. :haha:
Page 3 of 4 4 https://forum.thecompany.pl/pogaduszki/kto-nigdy-nie-zlamal-joya-podczas-grania-ten-buc-lamaga-t1923.html
2012-05-03T11:49:02+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

Kinect, Move czy Wii to co innego? :-E

Raczej powtórka sytuacji, ludzie grają na tym tylko dlatego bo dostali to razem z konsolą albo jakąś grą i że autentycznie ukazują się na to raz na jakiś czas gry bo producent nie chce zaliczyć faila więc ładuje kasę w promocję.

Ale promocja dobrego produktu nie czyni, zapytaj kogokolwiek kto musiał przechodzić Zeldę na Wii ile razy chciał choć na chwilę potrzymać normalnego pada bo detekcja ciachania mieczem nawalała. Nie wspominając o używaniu innych gadżetów.

Miłośników Move czy Kinecta nie ma nawet co pytać, w te ich "dzieła" które się ukazały grają tylko dzieci albo kompletne każułale dla których 30 minut skakania przed telewizorem to max na tydzień.

Podobno jeszcze amerykańskie grubasy też skaczą i próbują się odchudzić, lol, ale jakoś wątpię czy 5 minut dziennie coś im pomoże. :lol2:

Robienie pajacyków przed telewizorem zostawmy... pajacom. :haha:

2012-05-03T20:29:07+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

No powtórka jak najbardziej, ale tym razem w lepszym wydaniu. O tamtym projekcie Segi pewnie mało kto słyszał, a jeszcze mniej ludzi, nie wiem czy dobrze działało, ale jeśli było sprawne jak Power Glove to hmm.

Co do kinectów i innych takich to ja jestem za, choć naturalnie grania na padzie nic nie zastąpi. Poczekaj jeszcze, a będziesz toczył pojedynki w Virtual Reality :hee:

2012-10-11T19:15:22+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

To jest joy od PCta... Nie dajcie się wkręcić!!! Wiem bo to mój pierwszy i aktualny joy do PC... Mega twardziak!!! Na Amidze złamałem 2 joye (jeden na North&South - ahh te konie w boju :lol2: ) drugi nie pamiętam... Potem miałem pada - Niezniszczalnego

Image

Od NESa był jedyny słuszny joy!!!
Image

2012-10-11T19:32:06+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

Oryginalnego NES'a nie miałem w rękach, ale Pegasusowy aż taki wytrzymały nie był - ja nigdy go nie zepsułem, ale kuzyni już tak.
No i trzeba było kombinować, aby działał na Amidze :tuptup1:

2012-10-11T20:00:06+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

Wygląda na to że dla niektórych nie było czegoś takiego jak wytrzymały pad/joy, wszystko potrafili połamać. :-E

2012-10-11T20:05:29+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

Co człowiek wymyślił, drugi potrafi zniszczyć.
BOMBA! :ok1:

2012-10-11T20:08:44+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

O to prawie nie trudno, wolałbym żeby się raczej zastosowali do oryginału tej zasady: "Co jeden człowiek potrafi (stworzy) tego inny może się nauczyć (powtórzy)."

2013-01-07T20:43:58+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

arcadesticki ;] mam do nesa, snes, psx, dc, ps2 oraz do ps3 wersja street fighter. Bardzo je szanuję i nie są połamane ;]
za to quickshotów na amidze/atari połamałem.

2014-01-31T16:11:03+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

Wiele quickshotów python 4 padało od samej gry w Mortal Kombat z bratem. Najczęściej objawiało się tym, że nie dało się skakać. Czasem walka była na tyle brutalna, że joystick przestał w ogóle reagować

2014-01-31T19:42:31+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

Niestety, sam po sobie zobaczyłem, że Pythony potrafią być delikatne.
Jak joystick niedomaga trzeba go rozkręcić i powyginać odpowiednio blaszki, aby na nowo działał prawidłowo - po kilku próbach może się to stać łatwą i rutynową czynnością "regulacyjną" :tuptup1:

2014-01-31T21:46:35+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

Quick Shot Apache łamałem na potęgę grając w Sensible Soccer, nic dziwnego TA AKCJA co nie Olesio? :D

2014-01-31T23:35:03+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

Najwięcej jojsticków zepsułem chyba na lotusach bo ciągle cisnąłem w lewo lub prawo coraz mocniej mimo iż to nie dawało żadnego skutku.

2014-02-01T13:38:30+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

@santa13: ja nigdy z młodu nie posiadałem własnej Amigi. Katowaliśmy Amigę 600 kumpla z podstawówki. I jak pewnie wiecie jedną z moich najbardziej ulubionych gier było FireForce. A Sentyment do niej pozostał do dziś, mimo iż wolę grać sobie z trainerem na czas, bo zawsze miałem problem z przejściem misji 3 fazy pierwszej. Brakowało czasu, a w ogóle z nieograniczonym czasem można się dłużej pobawić :)

Ale do rzeczy. Połamałem kiedyś temu kumplowi jeden joy i musiałem dać mu wtedy 350 000 złotych na nowy. Dla małolata z niewielkim kieszonkowym to wielki bół. No a połamałem joy w FireForce podczas jak wiemy trudnego manewru pośpiesznego zejścia po schodach.

W SWOS też graliśmy, ale jakoś niewiele, z tego co pamiętam. I jakoś tak zapałałem miłością do tej gry na nowo, udzielając się w społeczności polskiego SWOSA i grając początkowo online. Jednak wiadomo, nie zna nikt smaku zabawy, kto nie był na żadnym SWOSowym offlinie.

A dzięki wielkiemu mistrzowi elektroniki Markowi z Warszawy (nick dior), który z wykształcenia jest polonistą, ale potrafił mając czas i środki stworzyć wsplaniałe keypady. I na keypadach gra wiele osób, lub na odpicowanych joyach na wielkich podstawach z drągiem i fireami jak na automatach, także hand made. Mało osób łamało joye na SWOSie podczas turniejów. Raczej zdarzały się upadki sprzętu po nieostrożnych ruchach po wielu procentach ;) Ale sprzęt jakoś zawsze przeżył.

2014-02-01T13:42:53+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

A i tak wg mnie najlepsze do łamania dżojów były gry typu Decathlon, ileż to razy musiałem się wkurzać gdy sprężynki musiałem wymieniać w stykach. :hee:

2014-02-01T14:14:49+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

Ja w platformówkach nie połamałem żadnego joja chyba ze rzutem o ściane przez nerwy :D
A fire Force to także jedna z moich ulubionych gier.

2014-02-01T17:33:13+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

co wy wiecie o joyach;)

Image

2014-02-01T19:09:29+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

AdamZeku wrote:co wy wiecie o joyach;)

O tyle:
Image

2014-02-01T20:29:26+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

hehe.. a ja zachodziłem w głowę , co za dziad wszystko wykupił ;)

2014-02-01T20:36:56+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

That was me!
Image

2014-02-04T09:36:45+01:00

Re: Kto nigdy nie złamał joya podczas grania ten buc i łamag

Ja mogę powiedzieć, że dzięki łamaniu dżojów jestem tym kim jestem. To napisało historię mego życia. Łamaliśmy zwykle przy Mortal Kombat i ojciec potem wyciągał ze strychu reklamówkę połamanych joysticków i z demontażu paru złomów składał jakiegoś nowego. Trochę kleju, tam coś przylutować itd. I w końcu którego razu się wkurwił i powiedział, że więcej nie naprawi, a jak coś połamiemy, to sami sobie mamy naprawić. No i tak się zaczęło, przygoda z elektroniką, sam zacząłem składać dżoje (a miałem z 8-9 lat), lutownica się spodobała i mi to zostało do tego stopnia, że najpierw poszedłem do technikum elektronicznego, a potem wszystko tak się potoczyło, że wkrótce wypływam w kilkumiesięczny rejs jako elektroautomatyk na statku i tak się maluje moja przyszłość :-)

Return to Pogaduszki wszelakie