Właśnie nie wiem jak kwestie żywienia Was roztrzygnąć...
W końcu zależnie od tego jak długo będziecie, to będzie (przedostatnia) wieczerza, śniadanie i obiad dnia następnego, w sobote nie wiem czy kończymy czy nie, zależy jak się będzie pogoda trzymać i klimacik.

Tak więc, albo bierzecie własne żarło, albo zaopatrzacie się w pobliskim solidnie wyposażonym spożywczaku (1km), albo ciepiecie po pjyncioku per danie i ja Wam robię jakieś kanapki z kawką/herbatką a na obiad matka do gara więcej wrzuci i coś tam zawsze będzie.