Polski

Zlot DeKómpany

Lubisz sobie podyskutować? Jeśli tak to znalazłeś/aś odpowiednie miejsce.
Elmek13 No dobra, skoro byłem i to przeżyłem muszę to napisać/opisać dla tych co zabłądzili.

Wiadomo od samego rana przygotowania. Koło 15 – tej namawiam Zelmera żeby ruszał zada. Bo korki, itp.

Do Katowic dotarliśmy szybko bo koło 18:40 ( Zelmer prowadził ) w tym czasie Hardy i Olesio już mnie informują, że są w drodze i nie długo się spotkamy. Zelmer i Elmek z głodu zaczęli szukać budki z hamburgerami ( rozpacz ;-( ) bo budka zniknęła i pozostał wielki lej jak po bombie. W między czasie Hardy zaczął nas szukać...

- No jestem już przy wyjściu dworca – informuje.
- Super ale którego? – Byliśmy na Andrzeja Struga.
- No tutaj na Kościuszki – podaje namiary Hardy
- No to dawaj do nas pod drugie wejście – zachęcamy do nas kolegę.

Po 30 minutach szukania i dzwonienia do nas. W końcu trafił ! ( dobrze, że w ogóle)

Niepewnym wzorkiem nas oblookał ( jak sprzęt zużyty ) dzwoni do mnie. Popatrzyłem na niego, To jednak Ty ! – mówię, Ano ja. - odpowiada uśmiechnięty. Przywitaliśmy się i czekamy na Olesia.

O dziwo on nas od razu odnalazł. No to nic pakujemy się do auta i heja na Kaczogród.

W między czasie telefon do shoya. Rozpalaj ognisko, grilla cokolwiek bo ludzie głodni.

- My to chyba po przyjeździe pójdziemy spać słyszę w odpowiedzi...
- Yyy, że co zrobimy? - pytam
- No pójdziemy spać, bo na grilla/ognisko już za późno.
- Popatrzyłem, na chłopaków oni na mnie i po sobie. Wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. Widzę, że trafiłem wśród swoich nikt normalny nie jest, żeby iść spać o 22.

Trudno co ma być, to będzie. Jedziemy dalej. Olesio blisko domu Shoya dzwoni znowu i informuje:

- Usłyszysz nas bo muzykę z Lotusa będzie słychać.
- Trudno nas nie usłyszeć w tej głuszy o 22 - mówię śmiejąc się z resztą chłopaków. :mrgreen:

Trafiliśmy ( najnowsza auto mapa, sprawdziła się doskonale, ale cii )

Pierwsze wrażenia... ciemno jak w dupie. :roll:

- Masz tu światło? - pytam shoya.
- No jest, ale chodźcie na łąkę pokażę, gdzie będziemy koczować. Idziemy

Naszym oczom ( chociaż ciemno było ) ukazała się lepianka, lepsza niż w Settlerach działo Shonaya. Dech nam zaparło ( przynajmniej mnie ) No nic w gorszych spelunach bywałem. Ważne, żeby na łeb nie kapało. Aparat w dłoń i cykamy foty, uwieczniając to co jest.

Image

Ucieszyłem się ( i chyba nie tylko ja ) widząc Amigę 1200, PSX oraz kilka krzeseł
( o jednym to za chwilę ) Pierwsze lody przełamane. Amiga odpalona, gramy. Piwko oraz inne napoje zdrowotne, zostały po otwierane, wszyscy w dobrych humorach siedzą i się cieszą, jak żyd do sera. Na pierwszy ogień poszło IK+.
Image

Następnie, Dyna Blaster, Worms, Shadow Fighter ( Hardy o tym wie, o czym mówię) oraz kilka innych gier z PSX. Napoje, zaczęły działać, komary zaczęły gryźć, ogólnie zaczęło być nie przyjemnie. Szybki rajd na stację, z Olesiem zaowocował, zakupem litra podpałki do grilla, oraz 3 sztuk sprayu na komary. ( Aż dziw, że mieli coś takiego na stacji )

Wszyscy wypsikani, przed komarami, dalej dzielnie grają. A Zelmer zaczyna się brać za ognisko.

Image

Fotki zostały robione częściej, ku innej uciesze ludzi, nie spodziewających się wykonania foty w nocy z bliskiej odległości.
ImageImageImageImageImage

Wg mnie Shoonay coś kombinował, bo co chwila zamykał oczy. ( Ale pozuje jak prawdziwy artysta )

Kilka browarów spowodowało to, że Olesio zdobył się na próbę sprawdzenia, wytrzymałości krzesła ogrodowego. ( Źle siedział, a ziemia była miękka) Nagle ! Trzask ! Ryms ! Łup ! O Jezu ! Buhaha ! Hahaha !

Olesio złamał krzesło lądują na dupie wystraszony bardziej połamaniem krzesła niż naszymi dzikimi wrzaskami ze śmiechu.
ImageImageImage

Dostał informację, że musi odkupić cały zestaw ogrodowy. Na następny zlot. W swojej dobroci, Shonnay darował mu to krzesło. Przez resztę wieczoru Hardy pilnował Olesia, a Olesio pilnował się, żeby nie połamać więcej krzeseł. Prawie do świtu graliśmy w różne gry, śmiechu co nie miara z krzesła oraz innych rzeczy. Ja pierwszy położyłem się spać. Pierwszy dzień minął.
Rano po przebudzeniu, Shonnay podzielił się miską z wodą. Hardy się chciał w niej kapać, ale odradziliśmy mu ten pomysł bojąc się o niego, nie o miskę. Śniadanie, składało się z kiełbasek, oraz piwa. ( Olesio dieta poszła sam wiesz gdzie )
Image

Dzień znowu nam minął, pod znakiem gier z Amigi, piwa, ( ja nie piłem kierowca ) dzikich śmiechów.

Wieczorem dotarł do nas Kazik (Ten sam, co go opieprzyłem za dział powitań )
ImageImage

(Zgadnijcie w co grali, Hardy i Kazik)

Ale niestety ze względu na Zelmera i jego kolegę z pracy musieliśmy wracać. Odstawiłem chłopaków, Olesia na dworzec w Katowicach, gdzie miał pociąg do domu. Hardego na dworzec autobusowy w Bytomiu. Gdzie miał busa czy coś innego. A my z Zelmerem dalej wracaliśmy do Łodzi. Dotarliśmy dopiero o 2:23 do domu.

Podsumowując cały zlot. Impreza była bardzo fajna. Wielkie dzięki i pokłony należą się Shonnayowi za wykonanie lepianki, udzielanie lodówki, oraz inne rzeczy.
Hardemu za to, że męczył nas grą Shadow Fighter. Olesiowi, za to, że męczył nas grą Sensible World od Soccer. Zelmerowi za dzielne rozpalanie ognia, 5 godzin w nocy, a grill rano szybko zapłonął. A mnie, to za to, że dotarłem cały i zdrowy z Zelmerem na pokładzie auta, pomimo zmęczenia i chrapania Zelmera na siedzeniu obok.

Aha największą furorę, zrobiła latarka Shoya, jedyne źródło światła w nocy, na całym zlocie. :roll:

Nie będę, się wypowiadać, na temat osób, chcących być na zlocie i nie pojawieniu się na nim. ( to już inny temat ) Napisze, tak: Kto chciał być, to był, kto nie był niech żałuje. Czyli:
Impreza zlot The Company... BOMBA !! a kto nie był ten trąba !
Page 11 of 12 12 https://forum.thecompany.pl/pogaduszki/zlot-dekompany-t1313.html
2011-08-28T14:36:57+01:00

Re: Zlot DeKómpany

No dobra, skoro byłem i to przeżyłem muszę to napisać/opisać dla tych co zabłądzili.

Wiadomo od samego rana przygotowania. Koło 15 – tej namawiam Zelmera żeby ruszał zada. Bo korki, itp.

Do Katowic dotarliśmy szybko bo koło 18:40 ( Zelmer prowadził ) w tym czasie Hardy i Olesio już mnie informują, że są w drodze i nie długo się spotkamy. Zelmer i Elmek z głodu zaczęli szukać budki z hamburgerami ( rozpacz ;-( ) bo budka zniknęła i pozostał wielki lej jak po bombie. W między czasie Hardy zaczął nas szukać...

- No jestem już przy wyjściu dworca – informuje.
- Super ale którego? – Byliśmy na Andrzeja Struga.
- No tutaj na Kościuszki – podaje namiary Hardy
- No to dawaj do nas pod drugie wejście – zachęcamy do nas kolegę.

Po 30 minutach szukania i dzwonienia do nas. W końcu trafił ! ( dobrze, że w ogóle)

Niepewnym wzorkiem nas oblookał ( jak sprzęt zużyty ) dzwoni do mnie. Popatrzyłem na niego, To jednak Ty ! – mówię, Ano ja. - odpowiada uśmiechnięty. Przywitaliśmy się i czekamy na Olesia.

O dziwo on nas od razu odnalazł. No to nic pakujemy się do auta i heja na Kaczogród.

W między czasie telefon do shoya. Rozpalaj ognisko, grilla cokolwiek bo ludzie głodni.

- My to chyba po przyjeździe pójdziemy spać słyszę w odpowiedzi...
- Yyy, że co zrobimy? - pytam
- No pójdziemy spać, bo na grilla/ognisko już za późno.
- Popatrzyłem, na chłopaków oni na mnie i po sobie. Wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. Widzę, że trafiłem wśród swoich nikt normalny nie jest, żeby iść spać o 22.

Trudno co ma być, to będzie. Jedziemy dalej. Olesio blisko domu Shoya dzwoni znowu i informuje:

- Usłyszysz nas bo muzykę z Lotusa będzie słychać.
- Trudno nas nie usłyszeć w tej głuszy o 22 - mówię śmiejąc się z resztą chłopaków. :mrgreen:

Trafiliśmy ( najnowsza auto mapa, sprawdziła się doskonale, ale cii )

Pierwsze wrażenia... ciemno jak w dupie. :roll:

- Masz tu światło? - pytam shoya.
- No jest, ale chodźcie na łąkę pokażę, gdzie będziemy koczować. Idziemy

Naszym oczom ( chociaż ciemno było ) ukazała się lepianka, lepsza niż w Settlerach działo Shonaya. Dech nam zaparło ( przynajmniej mnie ) No nic w gorszych spelunach bywałem. Ważne, żeby na łeb nie kapało. Aparat w dłoń i cykamy foty, uwieczniając to co jest.

Image

Ucieszyłem się ( i chyba nie tylko ja ) widząc Amigę 1200, PSX oraz kilka krzeseł
( o jednym to za chwilę ) Pierwsze lody przełamane. Amiga odpalona, gramy. Piwko oraz inne napoje zdrowotne, zostały po otwierane, wszyscy w dobrych humorach siedzą i się cieszą, jak żyd do sera. Na pierwszy ogień poszło IK+.
Image

Następnie, Dyna Blaster, Worms, Shadow Fighter ( Hardy o tym wie, o czym mówię) oraz kilka innych gier z PSX. Napoje, zaczęły działać, komary zaczęły gryźć, ogólnie zaczęło być nie przyjemnie. Szybki rajd na stację, z Olesiem zaowocował, zakupem litra podpałki do grilla, oraz 3 sztuk sprayu na komary. ( Aż dziw, że mieli coś takiego na stacji )

Wszyscy wypsikani, przed komarami, dalej dzielnie grają. A Zelmer zaczyna się brać za ognisko.

Image

Fotki zostały robione częściej, ku innej uciesze ludzi, nie spodziewających się wykonania foty w nocy z bliskiej odległości.
ImageImageImageImageImage

Wg mnie Shoonay coś kombinował, bo co chwila zamykał oczy. ( Ale pozuje jak prawdziwy artysta )

Kilka browarów spowodowało to, że Olesio zdobył się na próbę sprawdzenia, wytrzymałości krzesła ogrodowego. ( Źle siedział, a ziemia była miękka) Nagle ! Trzask ! Ryms ! Łup ! O Jezu ! Buhaha ! Hahaha !

Olesio złamał krzesło lądują na dupie wystraszony bardziej połamaniem krzesła niż naszymi dzikimi wrzaskami ze śmiechu.
ImageImageImage

Dostał informację, że musi odkupić cały zestaw ogrodowy. Na następny zlot. W swojej dobroci, Shonnay darował mu to krzesło. Przez resztę wieczoru Hardy pilnował Olesia, a Olesio pilnował się, żeby nie połamać więcej krzeseł. Prawie do świtu graliśmy w różne gry, śmiechu co nie miara z krzesła oraz innych rzeczy. Ja pierwszy położyłem się spać. Pierwszy dzień minął.
Rano po przebudzeniu, Shonnay podzielił się miską z wodą. Hardy się chciał w niej kapać, ale odradziliśmy mu ten pomysł bojąc się o niego, nie o miskę. Śniadanie, składało się z kiełbasek, oraz piwa. ( Olesio dieta poszła sam wiesz gdzie )
Image

Dzień znowu nam minął, pod znakiem gier z Amigi, piwa, ( ja nie piłem kierowca ) dzikich śmiechów.

Wieczorem dotarł do nas Kazik (Ten sam, co go opieprzyłem za dział powitań )
ImageImage

(Zgadnijcie w co grali, Hardy i Kazik)

Ale niestety ze względu na Zelmera i jego kolegę z pracy musieliśmy wracać. Odstawiłem chłopaków, Olesia na dworzec w Katowicach, gdzie miał pociąg do domu. Hardego na dworzec autobusowy w Bytomiu. Gdzie miał busa czy coś innego. A my z Zelmerem dalej wracaliśmy do Łodzi. Dotarliśmy dopiero o 2:23 do domu.

Podsumowując cały zlot. Impreza była bardzo fajna. Wielkie dzięki i pokłony należą się Shonnayowi za wykonanie lepianki, udzielanie lodówki, oraz inne rzeczy.
Hardemu za to, że męczył nas grą Shadow Fighter. Olesiowi, za to, że męczył nas grą Sensible World od Soccer. Zelmerowi za dzielne rozpalanie ognia, 5 godzin w nocy, a grill rano szybko zapłonął. A mnie, to za to, że dotarłem cały i zdrowy z Zelmerem na pokładzie auta, pomimo zmęczenia i chrapania Zelmera na siedzeniu obok.

Aha największą furorę, zrobiła latarka Shoya, jedyne źródło światła w nocy, na całym zlocie. :roll:

Nie będę, się wypowiadać, na temat osób, chcących być na zlocie i nie pojawieniu się na nim. ( to już inny temat ) Napisze, tak: Kto chciał być, to był, kto nie był niech żałuje. Czyli:
Impreza zlot The Company... BOMBA !! a kto nie był ten trąba !

2011-08-28T14:45:26+01:00

Re: Zlot DeKómpany

Nie wiem jak Wy, ale jest już prawie szesnasta więc idę spać, przeczytam to rano... :-E

2011-08-28T15:00:31+01:00

Re: Zlot DeKómpany

Shoon... jaja sobie robisz. :haha: :haha: :haha:

2011-08-28T15:01:39+01:00

Re: Zlot DeKómpany

Dobranoc :hee:

2011-08-28T15:58:20+01:00

Re: Zlot DeKómpany

Błąd! Pierwsza gra jaka została odpalona na zlocie to Shadow Fighter! :-E

2011-08-28T16:01:03+01:00

Re: Zlot DeKómpany

Przyznajcie, że TC na stałe się wpisze w kalendarz imprez.
Jedyna możliwość legalnego upicia się przed żonami/kobietami (o ile ktoś ma) ]:->

2011-08-28T16:11:28+01:00

Re: Zlot DeKómpany

Z co niektórych fotek nieźle się uchachałem :haha:
Bidne krzesło, cóż ono musiało przeżyć :D

2011-08-28T16:24:58+01:00

Re: Zlot DeKómpany

Ono przeżyło, ciężar Olesia. :lol2: :lol2:

2011-08-28T16:38:10+01:00

Re: Zlot DeKómpany

A Shoonay aby specjalnie krzesła nie podpiłował? :hee:

2011-08-28T17:35:44+01:00

Re: Zlot DeKómpany

Shoon wystarczającą pułapkę zrobił z ziemi...

-- 28 Sie 2011, 18:34 --

Tu jeszcze filmik kręcony telefonem... psx i amiga jednocześnie idą w ruch, nie pamiętam kto grał na czym bo byłem (jak zresztą wszyscy na filmiku) już w dobrym stanie alkoholowym. :-E 1 noc zlotu :mrgreen:



2011-08-28T20:45:10+01:00

Re: Zlot DeKómpany

siedzimy jak te krety po ciemku :-D :-D :-D zlot się udał w całe pięć osób :haha: :haha: :haha:

2011-08-28T20:54:31+01:00

Re: Zlot DeKómpany

No gratulki za wytrwałych ja niestety nie mogłem się pojawić miałem dzisiaj chrzciny swojego syna.

2011-08-28T20:58:49+01:00

Re: Zlot DeKómpany

Ja pi***olę... jak można było nie być, na zlocie??? Qwa wstyd !!!! Tak do was mówię nie obecni. Wstyd hańba !!! Tak się wszyscy srali i hu** z tego wyszło. Trudno, ci co byli to się dobrze bawili. Następny zlot w Łodzi... i tyle. Elemelek rzekł.

2011-08-28T21:14:36+01:00

Re: Zlot DeKómpany

Co do Łodzi przedyskutujemy...
Demonic sugerowała, aby nanieść miasta gdzie mieszkamy, a potem na środku się spotkać.
Tak będzie najuczciwiej..., a i niektóre osoby powinny chętniej wpaść (te co mają po 300 km i więcej)

2011-08-28T21:36:48+01:00

Re: Zlot DeKómpany

Anthrox wrote:Demonic sugerowała, aby nanieść miasta gdzie mieszkamy, a potem na środku się spotkać.
To uzaś wygro czorny ślunsk... :hee:

2011-08-28T22:27:07+01:00

Re: Zlot DeKómpany

Grunt żeby nie za drogo i żeby amiga była :-) a co do zlotu to Elmek zapomniał wspomnieć o swojej kartonowej wywrotce dzięki której mało co nie został pogromcą stołu :-E a także nikt nie wspomniał że wpadł pograć jeszcze brat Shoona który załączył Wings ale coś mu nie szło. :-D

2011-08-29T08:23:26+01:00

Re: Zlot DeKómpany

Brat Shoona - bardzo ciekawe.
Bliźniak? :hee:

2011-08-29T09:29:29+01:00

Re: Zlot DeKómpany

Starszy trochu, ~10 lat.

2011-08-29T09:44:15+01:00

Re: Zlot DeKómpany

To ten zasrany karton, poza tym też chciałem coś rozbić/połamać... ale pion złapałem szybko. :mrgreen: Ma się ten reflex. Poza tym przebił bym Olesia za krzesło a po co mi to. :haha: :haha: :haha:

Sorki za posta wyżej, ale dałem upust mojej złości. :niepowiem:

Roni gratulacje, pokaż fotki.

2011-08-29T14:52:06+01:00

Re: Zlot DeKómpany

Ja się teraz melduję. To ja "The Chair Breaker" - hehe :) Musiałem odespać obiad u rodzinki i w ogóle całą podróż. Co do zlotu było zajebiście, niestety z powodu delikatnie pisząc samolubnego cwanego ch*ja będącego zmiennikiem Zelmera w pracy, nie mogliśmy pobalować dłużej. Ale oby następnym razem dało się dłużej. I jakby nic nie rozwaliło się na zlocie, to byłby nie do końca udany zlot, a tak to jest co wspominać :) Co do mnie to nie namawiałem aż tak na granie w SWOS'a jak Hardy na Shadow Fighter, bo On to później robił co chwilę :) Co do diety to spokojnie, zrzuce, przez piwka, kielbaski i hamburger zjedzony przed powrotem na dworcu przybyło tylko niecałe trzy kilio :) Podsumowując: dziękuję gospodarzowi za zajebistą miejscówkę i to, że mi nie wystawił faktury za to nieszczęsne krzesło. Chłopakom z Łodzi za podwiezienie, bo bez was ja i Hardy musielibyśmy się nieźle nakombinować żeby tam dotrzeć czymkolwiek. Nastepny zlot to już faktycznie najlepiej by był w Łodzi. Nie marudzcie tam Panie Antku z Dominiką, że jakieś wyliczanie średniej. Ja miałem 560 KM samym pkp (je***e pkp i pociąg się spóźnił 40 minut do Katowic to tak btw, także dzięki Chłopakom za to, że poczekali na mnie) plus do Kaczyc jest z 60 km, a mimo to dotarłem. Jakby nie było podwózki samochodem z Katowic było by cięzej, ale jak byśmy się z Hardym uparli to byśmy porwali jakiś PKS i połamali w nim krzesła, a co tam :) Ale dotarlibyśmy bo byśmy chcieli. Zlot w Łodzi ma ten plus, że ja, jak i pewnie większośc ma tam bezpośredni dojazd pkp, a i miejscówkę też chłopaki tanią załatwią, gdzie bęzie można pospać i może nie będzie taka ziemia, która się zapada, a krzesła nie wytrzymują :)). Tylko zlot najfajniej robić jak właśnie będzie lato i fajna pogoda. A Amigi kto może to się dostarczy. Ten kto będzie miał najbliżej może przywieźć samą Amigę, o ile będzie duży wybór gier jak u Shoonaya bo wiadomo hdd + karta rozszerzeń, pozostali mogą nie wiem zasilacz sam, joye, kable itp. A może jak Zelmer ogarnie swoją Amigę 2000 to i na niej się będzie dało pograć. Zresztą na kolejnym zlocie nie musimy koniecznie grać, można tylko pić alko i się bawić :) Oj, rozpisałem się, później znowu to komuś będzie przeszkadzać. Ale ja przejmuje się teraz tylko opiniami osób co były na zlocie, bo te nie marudziły tylko przyjechały :) To koniec mojej relacji. Wszystkie plastikowe krzesła Świata na miękkim podłożu - drżyjcie :)

Return to Pogaduszki wszelakie