kanciaszWitam wszystkich bardzo serdecznie pozdrawiam ze słonecznej Gdyni coś dzisiaj sloneczko nawet mocniej wyszlo a500!!! to był sprzet szkoda ze ze starości polowa dyskietek mi juz nie działa kanciaszPage 1 of 22https://forum.thecompany.pl/przywitaj-sie/hej-hej-t1012.htmlhttps://forum.thecompany.pl/przywitaj-sie/hej-hej-t1012.html
Witam wszystkich bardzo serdecznie pozdrawiam ze słonecznej Gdyni coś dzisiaj sloneczko nawet mocniej wyszlo a500!!! to był sprzet szkoda ze ze starości polowa dyskietek mi juz nie działa
Tylko nie właźcie w innych Forumowiczów. A szczególnie nie od tyłu. Bo widzę, że lubicie bawić się w ciuchcię. Szkoda tylko, że Elmek był maszynistą. Teraz pewnie Pan Panda chodzi już nie taki przygarbiony...
Kuźwa, przestańcie bo dzieciaki mogą czytać (o ile potrafią). Drogie Dzieci, to nie było tak jak napisali wcześniej. To było tak......
Pewnego razu żył sobie mały miś panda. Był bardzo chory albowiem miał duże problemy z prostatą. (to takie coś bez takiego czegoś ale z takim czymś) Cały czas chodził lekko skrzywiony. Gdy nastał kolejny dzień w życiu małego misia a była to sobota, postanowił przejść się po ulicach najbliższego miasta. Mały miś dziwił się wielce patrząc na te wszystkie miastowe cuda. Tak się zapatrzył, że pirzgnął w mur. Poczuł smętnie jak odbija mu się oranżada z Komunii. Była to woń delikatnie owocowa z lekką nutką dekadencji. Jak już małe ćwierkające ptaszki krążące wokół głowy się rozleciały, miś spojrzał w co takiego się wmontował. Okazało się, że jest to wieżowiec z dziwnymi plandekami. Postanowił wejść. Pan w recepcji wręczył mu czarną czapkę z daszkiem i gwizdek. Miś zdziwiony pokornie wziął prezenty. Założył czapeczkę lecz nijak nie mógł zmieścić doń dwóch małych włochatych uszek. Lekko rozdrażniony bólem ucha, misio poszedł w głąb budynku. Wszedł do wielkiej komnaty gdzie stały regały, których półki uginały się pod ciężarem żarcia. Nasz mały panda nie mógł powstrzymać pokusy i zaczął skakać po półkach. Niestety nasz misio ma bardzo mały musk, który nie przypomniał Mu o chorej prostacie. Nagle poczuł jakby kto go wrotkami po plecach przejechał. Spadł z regału na plecki. Biedak nie mógł się wyprostować. Cały czas wyglądał tak jak gdyby podnosił mydełko. Niestety ból był nie do zniesienia. - Kuźwa gościuuuu.... - Miś zakrzyczał z bólu.
To był błąd ponieważ od razu z oddali dały się słyszeć kroki sześciu małych stópek. Panda tak się wystraszył i tak szybko wciągnął powietrze, że gwizdek utkwił Mu w gardle. Chciał krzyknąć ponownie lecz z jego gardełka wydobył się tylko dźwięk gwizdka z kuleczką - takiego samego jakiego używają kolorowi panowie na paradach. Panda natychmiast zamarł w bezruchu gdy zobaczył trzy postaci wyłaniające się z mroku komnaty. Był to biały kot w butach, dziwny mały rekin i jakiś umorusany pan. Nie potrafił Go nazwać lecz na ubranku miał naszywkę z jego imieniem. - Sztygar, dość dziwne imię. - pomyślał mały miś - No ale skoro ma takich fajnych kolegów to na pewno jest kochany. Faktycznie, nowi przyjaciele okazali się bardzo kochani. Sztygar zauważył, że panda ma brudne plecki i powiedział: - Dobra, dobra. Umyć plecki? - zaproponował. - No dobra. - Miś zgodził się leniwie.
Gdy poczuł ciepełko spracowanych rąk Sztygara mydlących mu plecki, niespodziewanie doskoczył biały kotek. Chciał pomóc Sztygarowi lecz maluszek poślizgnął się na wazelinie. - Skąd na ziemi na wazelinka skoro Sztygar ma mydełko. Czyżby przyniósł także.... - miś nie zdążył dokończyć myśli bo poczuł nagle niesamowite ukłucie z tyłu.
Okazało się, że był to bolec kotka - ten akurat był małym majsterkowiczem. Trzej przyjaciele szli razem naprawić ząbki rekina bo wyłamał sobie trójkę na sucharku. Rekin tak się tym zdenerwował, że zaczął mieć problemy z pamięcią. Miś chciał stanowczo zaprotestować biegowi rzeczy lecz jedynie co zdołał z siebie wykrzesać był ten przeraźliwy dźwięk. Wydawało się jakby pociąg wypełniony pterodaktylami hamował na stacji metra. Wszędobylski gwizd zdawał się być nie do zniesienia. Rekin zamarł albowiem dokładnie widział co się dzieje z częścią od jego protezy. Poczuł jak ogarnia Go chłód po czym przed oczami ciemność zgęstniała. Rekin przewracając się, ukłuł swoją płetwą białego kiciusia. Ten chcąc uciec od płetwy odruchowo napierał na misia. Ten gwizd.... Tym razem peron metra zdawał się mieć powierzchnię 2 na 2 metra. Nagle trybiki w główce Sztygara zaczęły obracać się w przeciwnym kierunku. Gwizd dotarł do najgłębszych obszarów Jego pamięci. Przypomniał sobie jak dostał od Babci enerdowską kolejkę. Zahipnotyzowany dźwiękiem gwizdka dołączył się do zabawy. Trwało to przez cały kolejny dzień albowiem okazało się, że gwizdek był zaczarowany. Przez cały czas zajściu przyglądał się Pan z recepcji. Okazał się być złym Czerwonoksiężnikiem. To właśnie on był odpowiedzialny za zaczarowanie gwizdka. KONIEC
SARTAM wrote:Przez cały czas zajściu przyglądał się Pan z recepcji. Okazał się być złym Czerwonoksiężnikiem. To właśnie on był odpowiedzialny za zaczarowanie gwizdka. KONIEC