Ja odpowiem Wam dwóm.
Twoje tłumaczenie, olesiu jest mętne. Co kogo obchodzi, że gdyby strona X nie powstała, to moglibyśmy grać tylko w pirackie slave? Nie masz praw do gry - nie masz prawa grać. Masz prawa do gry - możesz sobie ściągnąć obraz, który pirat wrzucił i grać legalnie.
Teraz Maciej.
Wszystko zależy od punktu widzenia. W czystej teorii praca The Company jest hobbystyczna, a produkcje są za darmo. Samo przygotowanie bywa tak czasochłonne, że nie mam chęci ani ochoty poszukiwać autorów danej gry i prosić ich o zgodę na opublikowanie gry - często im tak naprawdę to zwisa, bo zgoda powinna być uzyskiwana, gdybyśmy chcieli sprzedawać nasze exeki. A tak? Czy są exeki, czy ich nie ma autor i tak nie zarobi. Tych gier nie ma już w dystrybucji. Możesz kupić używaną kopię na Allegro, a i tak kasa nie dotrze do twórców - no chyba, że znajdziesz autora i w dowód wdzięczności postanowisz mu przelać trochę kasy...
My więc nie prosimy o zgodę - gdy jednak autor gry poprosi nas o to (np. twórcy "Exodusa") exek znika ze strony głównej. To był jedyny przypadek prośby o usunięcie tytuł.
Wszyscy pozostali autorzy gier nie mieli problemów i nas pochwalali, a trochę się ich przewinęło.
Zresztą nieraz twórcy gry nie mają praw, a dystrybutor, którego już nie ma na rynku.
Sprawa jest więc dosyć śliska. Trudno nazwać nas piratami "starych gniotów" jak napisaliby niektórzy, ale i trudno nas nazwać białymi rycerzami na koniu, bo nie prowadzimy działalności jak GOG.com CD-Projekt RED.

Dlatego część osób powie, że działamy legalnie, a część osób powie, że jesteśmy piratami.