Pierwszy screen wita nas po załadowaniu dyskietki i nastawia bardzo optymistycznie:

Za około 3 minuty będę mógł skopać tyłek? Super!
Sie dekranczingujemy sie...

Jeszcze trochę...

Już już za momencik...

Dobra dobra, czekam, a co by nie, tyle czekałem to poczekam...

Info o grze... OMG, powalające statystyki, wymaga AGA i rozszerzenia pamięci!

("now Playability"? Seriously?)
No to naciskamy RUN GAME... Loading:

Logo developera...

Gdybyśmy nie wiedzieli to zajmuje się on produkcją oprogramowania a nie garnków...

Przedstawia...

... Workbench screen?

Warto było czekać, wreszcie jakaś muzyczka... i tytuł gry jakbyśmy zupełnie przypadkiem go zapomnieli.

Za parę sekund szok, w pełni digitalizowane czarno-bia... afroamerykańskie postaci materializują się na ekranie. I tańczą brekdensa na dodatek.

Pełne 10 klatek animacji i wszystkie 2 ciosy pokazane przez nich robią na mnie takie wrażenie, że prawie nie zauważam jak na dole ekranu gra zaczyna ponaglać abym pressnął w fajer.

No to Loading bo uśniem...

Mam ubezwłasnowolnić mysz i podłączyć inny joystick? Co gra ma przeciwko myszom? Niech spada na drzewo, będe grać myszką i już! Pozatym z kim mam grać jak siedze sam przed ekranem bo nie mam tylu ziomów na dzielni żeby w takie gó... świetne gry grać? :(

Aha, no i gwoli przypomnienia gra nazywa się SAMURAI SHOWDOWN. Z naciskiem na DOWN.
W ramach usypiania czujności gracza kolejny Workbench Screen, aż się boję co się teraz załaduje.

Już...

Prawie...

Teraz...

Jeszcze...

Nono, czarny ekran się załadował a gra nadal coś ładuje. Chyba już z 16MB w pamięci zajmuje, mam nadzieję że drugie tyle jej wystarczy, więcej nie mam.

Na wszelki wypadek założę przyciemniane okularki żeby mnie nie oślepiła ta feeria barw pełnej palety dostępnej dla układów AGA.
WOW!

... cytując klasyka: "Co to ku*** jest?"

(Tak, wiem że Samurai Showdown)
Kiedy po dwóch godzinach wychodzę z szoku, okazuje się że to menu a poruszać się można po nim tą małą kulką ying-yang za pomocą joya. Innowacyjne.

Ustawiłem Epilepsy Alert i BLAST BOX. Nie wiem co to zrobi ale zażywam 10 tabletek AVIOMARIN i wybieram FIGHT.
Arena i walczące postaci wskakują na ekran praktycznie bez ładowania, oczozjebny różowy miga w tle. Mój przeciwnik ląduje na arenie z lotu pionowego, rytmicznie pulsując wszystkimi możliwymi mięśniami.

Animacja postaci powala, na statycznych screenach niestety trudno to pokazać.

Komputer zdaje się mnie ignorować, buc jeden, patrzcie na niego, stoi se tam i udaje Greka. Moje ciosy przez niego przechodzą, ale potrafię zrobić helikopterek i wypluć ważkę która przez chwilę gryzie tego drugiego. Cóż za realizm.

Po wzniesieniu się w górę za pomocą helikopterka, ląduję przy pomocy parasolki za plecami przeciwnika. Ależ jestem chytry.

Ten drugi (Tai-Saki chyba, bo ja najwyraźniej jestem Mis-Kun) odkrywa w sobie zdolność teleportowania po całej arenie i robi to bez końca, a ja odkrywam że nie mogę się obrócić w przeciwną stronę do kierunku patrzenia. Ale za to potrafię wyjść po lewej stronie ekranu, kiedy wejdę w ekran po prawej stronie. Miodność rośnie.

Niestety akcja była taka szybka że nie byłem w stanie ustrzelić z tej sytuacji screenshota, ale udaje mi się zadać kopa. Szkoda tylko że nasze życio-mierniki na górze tego nie zauważają.

Mój przeciwnik obraża się że go skrzywdziłem i teleportuje się gdzieś poza ekran. Słyszę tylko jakiś dziwny dźwięk jakby trzaskanie komarów, albo... mlaszczenie pytonga. A to zbok.

Bięgnę w jego kierunku żeby przerwać ten nie honorowy proceder nie godny prawdziwego wojownika, niestety on już chyba zdążył dojść, bo nagle gra zostaje przerwana i zaczyna coś ładować. Oczywiście w tle widać znowu Workbench Screen...

Nie wiem co się dzieje, to ja zrobiłem? Wykonałem Fatality? Komputer wykonał Fatality? Ktoś wygrał?
A nie, to tylko ładowała się informacja od autora, żeby zarejestrować grę...

Fajny bajer, screen informacyjny przelatuje z prawej na lewą a jak nacisnę fire w 1 porcie (do którego mam podłączoną cały czas mysz) to z lewej na prawą. Dodatkowo można go zatrzymać naciskając fire na 2 joyu. Żałujcie że tego nie widzicie.
Szkoda że nic więcej już się nie dzieje bo jestem zmuszony przerwać recenzję... do następnej!